Translate

piątek, 25 września 2015

Pod koniec sierpnia wybrałam się w końcu z moją przyjaciółką na przemyskie kirkuty. Piszę "w końcu", gdyż wyprawę tę planowałam od dawna, ale jak dotąd zawsze było coś nie tak - a to z pogodą, a to z wolnym czasem albo z aparatem. Cmentarze te wprawdzie znam dość dobrze (kiedyś miałam nawet zwichrowaną cmentarną fazę), ale celem owej małej wycieczki było przede wszystkim sfotografowanie tych miejsc i uwiecznienie ich w Internecie. W moim blogu, chociażby. 

Początkowo chciałam napisać coś mądrego w temacie, jednak informacje, które można znaleźć w sieci są na tyle wyczerpujące, że nie porywam się na twórczość własną. Tekst o żydowskich cmentarzach w Przemyślu skopiowałam z portalu Wirtualny Sztetl, z którego zwykle korzystam, kiedy poszukuję info o kulturze żydowskiej.
Nie będę odkrywcza, jeśli dodam od siebie, że bez Żydów Przemyśl nie jest tym samym miastem, jakim był 80 lat temu. I nigdy nie będzie. Wojna odcisnęła w nim piętno, podobnie zresztą jak w całej Polsce czy świecie. Pozwólcie jednak, że skupię się na miejscu, z którym moja rodzina jest nieprzerwanie związana od połowy XIX wieku. W 1857 roku Żydzi stanowili 40% ludności Przemyśla. Ich liczba w następnych latach stopniowo rosła wraz z rozwojem infrastruktury (kolej) i napływem ludności związanym z budową Twierdzy Przemyśl. W 1939 roku Żydzi stanowili 34-38% mieszkańców miasta. W przededniu I wojny światowej należało do nich 35% nieruchomości Przemyśla - większość z nich stoi do dzisiaj, podczas gdy ich właściciele po II wojnie światowej odeszli stąd na zawsze. W niepamięć.

Pamiętali o nich jeszcze moi dziadkowie. Babcia od strony matki, córka kupca, zabierała czasem którąś ze swoich wnuczek na kirkut przy ulicy Słowackiego, by odwiedzić dawno zmarłego znajomego, posiedzieć w ciszy przy jego grobie, odpocząć. Rodzina od strony ojca prowadziła przed wojną z Żydami liczne interesy. W sumie, kto nie prowadził? Moja druga babcia, która urodziła się w 1918 roku za cesarza Karola I wspomina ich ze swobodą osoby nawykłej do narodu żydowskiego żyjącego po sąsiedzku z Polakiem i Rusinem. Ona naprawdę słyszała jidysz na ulicach Przemyśla i Lwowa, a nie czytała o nim jedynie w książkach, jak my obecnie. I choć różnie o Żydach po latach opowiada, nie czuję w niej owego zapiekłego antysemityzmu, który bije od młodego pokolenia przemyślan, mieszkających przy mojej ulicy - w żydowskich kamienicach, rzecz jasna.

Jeśli w jakimś stopniu zainteresowałam Was, jesteście mieszkańcami Przemyśla ciekawymi jego dziejów - lub po prostu ciekawymi przejazdem - zapraszam Was do odwiedzenia tutejszych kirkutów. Jeśli macie zaś apetyt na więcej, polecam do przeczytania artykuł Żydzi w Przemyślu, który znajdziecie tutaj.

_____________________________________________________

W Przemyślu znajdziecie dwa cmentarze żydowskie. Pierwszy z nich, nazywany starym, znajduje się u zbiegu ulic Rakoczego i Biskupa Józefa Sebastiana Pelczara. Dodam, że nie figuruje on na najbardziej popularnym planie miasta, dostępnym w każdej informacji turystycznej - nie jest on na nim w żaden sposób oznaczony, jakby tym samym chciano usunąć go w turystyczny niebyt. I nie bez powodu, bo zaiste, nie ma się czym chwalić. Dlaczego? Zobaczycie później. Na pierwszy rzut postanowiłam dać bowiem zdjęcia z nowszego cmentarza przy ulicy Słowackiego, który też odwiedziłam z aparatem na początku mojej sobotniej wyprawy. Towarzyszyła mi moja przyjaciółka Gosia, której też bardzo dziękuję za spędzony wspólnie czas :)


Nowy Cmentarz Żydowski w Przemyślu

"W połowie XIX w. stary cmentarz żydowski był niemal całkowicie wykorzystany. Gmina żydowska w Przemyślu została postawiona przed koniecznością organizacji nowego miejsca pochówku. Wobec rozwoju terytorialnego Przemyśla i zgodnie z dziewiętnastowieczną polityką władz, zmierzającą do lokowania cmentarzy z dala od terenu zabudowanego, nowa nekropolia przemyskich Żydów została założona na ówczesnych peryferiach miasta, na stoku wzgórza przy obecnej ul. Słowackiego. Zgodnie z żydowskim obyczajem wyznaczono oddzielne kwatery dla mężczyzn i kobiet. Identyfikacja nagrobków pozwala sądzić, że początkowo zmarłych grzebano we wschodniej części cmentarza. Powierzchnia nekropolii była sukcesywnie powiększana. Dokupioną w okresie międzywojennym wschodnią część cmentarza, od strony ul. Słowackiego, wykorzystywano do pochówków najbogatszych Żydów z Przemyśla. W 1913 roku ukończono prace przy budowie ogrodzenia. Wzniesiono wtedy także zachowaną do dziś bramę, na której umieszczono napis: >>Tą część muru z bramami żelaznymi ufundował w 1913 roku Arnold Rabinowicz<<.

Mimo zniszczeń, do dziś na terenie cmentarza zachowało się ponad siedemset nagrobków, wśród których dominują tradycyjne macewy. Najstarsza odnaleziona macewa pochodzi prawdopodobnie ze starego cmentarza i upamiętnia Sarę Rachelę córkę Arona, zmarłą w 1847 roku. W treści jej epitafium wykorzystano fragment z Księgi Rodzaju: >>Jakub ustawił stelę na jej grobie. Kamień ten stoi na grobie Racheli po dziś dzień<<. Śladem procesów asymilacyjnych i rozwoju techniki kamieniarskiej są pomniki nagrobne z początków XX w., o nowoczesnej stylistyce, wykonane w formie obelisków, z ozdobnymi barierkami, z inskrypcjami w językach polskim i niemieckim.

O tragicznych losach ludności żydowskiej przypominają liczne pomniki i nagrobki ofiar Zagłady. Po wojnie w pobliżu bramy wzniesiono pomnik poświęcony >>Pamięci 4.000 Żydów, ofiar zbrodni hitlerowskich w latach 1939-1944<<. Nieco dalej można odnaleźć zbiorową mogiłę Żydów z Medyki, zgładzonych przez Niemców w 1943 r. oraz symboliczny grób znanego społecznika kapitana Emila Klausnera, zamordowanego przez NKWD w Katyniu. W środkowej części cmentarza, w dwunastu masowych grobach, pochowano ofiary egzekucji niemieckich – Żydów pochodzących między innymi z Przemyśla, Stalowej Woli i Lubaczowa.

Kilka lat temu, dzięki wspólnym wysiłkom Piotra Szwica, Jacka Szwica, Augusta S. Frenczaka, Łukasza K. Biedki, Antoniego Sarkady, Yale J. Reisnera i Richarda Reisnera, na cmentarzu przeprowadzono prace inwentaryzacyjne. Sporządzony spis nagrobków został opublikowany w książce zatytułowanej Cmentarz żydowski w Przemyślu. Cmentarz jest nadal wykorzystywany do celów grzebalnych. Ostatni pogrzeb odbył się w 2013 r.

źródło: http://www.sztetl.org.pl/pl/article/przemysl/12,cmentarze/14323,nowy-cmentarz-zydowski-w-przemyslu/ [13.09.2015]
_____________________________________________








Niestety, wiele macew, wykonanych z piaskowca, 
znajduje się w stanie rozkładu.




 


Obok tradycyjnych macew na cmentarzu znajdują się również typowe dla ówczesnych czasów nagrobki w formie obelisków - jak z mojej ukochanej powieści Remarque'a. Identyczne obeliski można równie często napotkać na sąsiednim cmentarzu katolickim.
Wiele z nich nosi ślady wojennych - i powojennych - zniszczeń: dziury po uderzeniach
i kulach. Część nagrobków jest niekompletna, brakuje sporych fragmentów granitów. Starsze macewy, jak już wspomniałam, zwyczajnie rozsypują się ze starości.








Najciekawsze (i, zdaje się, najstarsze) macewy znajdują w głębi cmentarza, w jego najdalszej części. Tej niekoszonej. Aby zdobyć ich fotografie, musiałam przełamać się i wejść w pokrzywy. Było warto. 














Groby rodziny Krongoldów:



Nowsza część cmentarza, usytuowana tuż za bramą
część widocznych tu nagrobków jest milczącym świadectwem Holokaustu. 








______________________________________________________________


Stary Cmentarz Żydowski w Przemyślu

"Gmina żydowska w Przemyślu na przestrzeni dziejów posiadała dwa cmentarze. Najstarszy z nich został założony poza murami miasta, przy drodze do Nehrybki, pomiędzy obecnymi ul. Wandy i ul. Rakoczego. Nie znamy daty powstania tej nekropolii. Po raz pierwszy cmentarz wymieniany jest w 1568 roku w przywileju wydanym przez króla Zygmunta Augusta. Kolejne archiwalne zapisy wzmiankują dewastację nekropolii w 1571 roku. W 1638 roku król Władysław IV Waza nadał przemyskim Żydom przywilej, w którym zezwala im na używanie >>bożnicy i kierchowa<<, jednocześnie wskazując cmentarz jako miejsce pochówku dla wyznawców judaizmu z okolicznych miast, między innymi z Jarosławia, Pruchnika, Kańczugi i Dynowa. Pięć lat później teren cmentarny został powiększony. Wiadomo, że zakup gruntu nastąpił także w 1765 roku. Zapewne w XVIII wieku nekropolia uzyskała ogrodzenie, przedtem w źródłach archiwalnych pojawiają się liczne zapiski świadczące o niszczeniu cmentarza przez żołnierzy i chłopów wypasających konie oraz bydło.

Podczas drugiej wojny światowej nekropolia uległa dewastacji. Kamienne nagrobki wykorzystano do prac przy utwardzaniu dróg i ulic, między innymi na terenie koszar przy ul. Mickiewicza. Pozbawiony opieki cmentarz stopniowo popadał w zapomnienie i zarastał. Dziś z jego dawnej infrastruktury pozostała jedyna zniszczona ceglana brama. O tym, jak cmentarz wyglądał przed wojną, wiemy dzięki archiwalnym fotografiom, przechowywanym w zbiorach Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Wiadomo, że na cmentarzu znajdowała się liczna grupa nagrobków pochodzących z XVI wieku. Najstarsza zidentyfikowana na zdjęciach macewa upamiętniała kobietę o imieniu Gitel córkę Gerszona, zmarłą w dniu 23 września 1574 roku (8 tiszri 5335 roku). Gdyby nie zniszczenia z okresu Holocaustu, przemyska nekropolia byłaby dziś obiektem zabytkowym tej samej klasy co krakowski cmentarz Remu czy kirkut w Lesku.
Cmentarz został oznaczony na austriackiej mapie katastralnej z 1855 r. (arkusze nr. 8 i 9)"

źródło: http://www.sztetl.org.pl/pl/article/przemysl/12,cmentarze/1666,stary-cmentarz-zydowski-w-przemyslu/ [13.09.2015]
__________________________________________________


Na bramie, jedynym obiekcie, który zachował się z całego cmentarza, pojawił się wreszcie napis informujący nas o miejscu, w którym się znaleźliśmy. Dotąd mało kto pewnie wiedział, co to za zrujnowana brama prowadząca w szczere pole.



Tablice te musiały pojawić się dopiero w tym roku, bo odkąd pamiętam -
 a spędziłam w Przemyślu całe życie - takowych nie było. Stan bramy jest jednak fatalny.  Tablica po lewej nosi już pierwsze ślady zniszczeń, a z drzwi pozostały jedynie zardzewiałe zawiasy. Przed bramą niedawno palił się ogień, o czym świadczy spopielona trawa (co dziwne, tylko w tym miejscu), a tuż za nią gnije jakiś porzucony tapczan.

Przy cmentarzu, po drugiej stronie "ulicy" (polnej drogi raczej) stał kiedyś budynek, o którym powiedziano mi, iż należał do gminy żydowskiej, ale czy to prawda, tego nie wiem. Budynek ten został rozebrany z powodu zagrożenia zawaleniem.
Oto miejsce, w którym znajdował się jeszcze kilkanaście lat temu:



I sam kirkut - a raczej to, co z niego pozostało:




Ów spory budynek z kaplicą widoczny w tle to greckokatolickie seminarium duchowne, wzniesione w 1912 roku.  Budowla ta, zwłaszcza widziana od strony ulicy Basztowej, zawsze wywierała na mnie olbrzymie wrażenie. Mieściło w niej się kiedyś II LO, obecnie część pomieszczeń jest wynajmowana różnym firmom i instytucjom oraz na gabinety lekarskie.



Niestety, mimo iż cmentarz pochodzi (prawdopodobnie) z XVI w., nie za bardzo jest co na nim fotografować - chyba że interesują nas wybujałe krzaki i kępy traw. Rozciąga się z niego natomiast widok na dach Synagogi Scheinbacha przy ulicy Słowackiego 15.





Mur cmentarny, biegnący wzdłuż ulicy Rakoczego, został w ostatnich latach odnowiony i wzmocniony. Dosztukowano brakujące cegły, wypełniono wyrwy. Wcześniej był raczej w opłakanym stanie, w czym nie pomagało mu usytuowanie przy wzniesieniu. Cmentarz urywa się nad ulicą, tworząc stromą skarpę, mur zatem ma za zadanie podtrzymywać ziemię - rzecz często spotykana w Przemyślu. Wciąż pamiętam opowieści z dreszczykiem zasłyszane gdzieś w latach 90., które wspominały o ludzkich kościach wypłukiwanych z cmentarnej skarpy w trakcie ulewnych deszczy. Dobrze zatem, że zainteresowano się choć tą częścią kirkutu, mur wygląda bowiem na całkiem solidny.



Na ostatnim zdjęciu - ulica Rakoczego.


__________________________________________________

Wszystkie zamieszczone tu fotografie są mojego autorstwa i zostały wykonane 22 sierpnia 2015 roku.